Kolejny rozdział za...

Nowe rozdziały w każdy czwartek o godz. 18:00!
Nie przegap dalszych losów Annebelle w tym mrocznym świecie.

czwartek, 9 sierpnia 2018

Rozdział 9


- Wracaj tutaj!

Biegłam ile sił w nogach, co chwilę odwracając się za siebie. Byłam przerażona. Znajdowałam się w lesie, dość gęstym. Co chwilę potykałam się niezdarnie o wystające korzenie, których było tutaj mnóstwo. Nie mogłam krzyczeć, coś mnie blokowało. Łzy po raz kolejny zalały moje polika. 

O kolejny raz za dużo.

- I tak Cię złapię!

Uciekałam przed nieznajomym głosem. Nikogo nie widziałam, nie słyszałam za mną żadnych kroków. To tak, jakby ten głos siedział w mojej głowie, odbijał się echem.
Złapała mnie kolka, przez co mój bieg był wolniejszy, nie byłam w stanie przyspieszyć, ale też nie miałam zamiaru zwalniać. Postrzępiony oddech wydobywał się z pomiędzy moich warg, a ja sama z trudem dostarczałam świeżego tlenu do płuc. Po raz kolejny upadłam. Głos, który za mną podążał był coraz głośniejszy. Zbliżał się w niewyobrażalnie szybkim tempie, przez co moje tętno przyspieszyło trzy-krotnie, jeżeli to możliwe. Wydusiłam z siebie jęk i próbowałam podnieść swoje zmęczone ciało. Poczułam ból w kolanie, widocznie musiałam się uderzyć, kiedy upadłam. Zacisnęłam usta w wąską linię, biegłam dalej przed siebie, starając się ignorować ból promieniujący od kolana aż po kostkę.


- No dalej, wracaj tu

To coś, bo jak niby mam określić coś, czego nie widzę, zaśmiało się. Z każdą sekundą byłam coraz bardziej przerażona. Odwróciłam się, może tym razem uda mi się kogoś dostrzec. W sumie, dlaczego na to liczyłam? Powinnam skupić się na ucieczce.
Wbiłam pięty w ziemię, kiedy ujrzałam przed sobą jakąś postać. Nie stała daleko, także po zmrużeniu powiek widziałam zarys twarzy. 

Czy to jest ten głos z mojej głowy?


- Nie, kochanie, to nie ja
To jakiś absurd. Prowadziłam durną rozmowę z durnym głosem siedzącym w mojej durnej głowie.
Więc kim była ta postać?

Po kilku sekundach wydałam z siebie pisk i zakryłam usta rękami. To był on. Mężczyzna z rozszarpanym gardłem. Nie powinien być martwy? To niemożliwe, aby trup mógł chodzić. To nie prawda.
Kiedy zacząć iść w moją stronę, odwróciłam się i pobiegłam w przeciwnym kierunku. Nie trwało to długo, gdyż zderzyłam się z czyimś torsem. Uniosłam głowę modląc się, aby te zwłoki nie umiały się również teleportować. Absurd.


To był Harry.

Nie do końca, ale odetchnęłam z ulgą. Zerknęłam kątem oka na miejsce, w którym stała postać.
- Tam jest mężczyzna, którego jeszcze chwilę temu widziałam martwego - wskazałam palcem za siebie w nadziei, że chłopak mi jakoś pomoże. Już raz to zrobił, więc może ponownie. Tak myślę. - Zabierz mnie stąd - błagałam. Po długim milczeniu spojrzałam na bruneta. Był jakby nieprzytomny. Miałam dość wrażeń jak na tak krótki czas. - Harry?
Zmarszczyłam brwi. Wyciągnęłam rękę z zamiarem dotknęcia jego ramienia, ale mnie wyprzedził i złapał za nadgarstek. Dosyć mocno, przez co skrzywiłam się.
- Harry? - dopiero teraz zauważyłam, że coś tutaj nie pasowało. Chłopak w dalszym stopniu nie kontaktował, a szara koszulka, którą miał na sobie, była poplamiona na czerwono. Natomiast z kącików jego ust wypływał szkarłatny płyn, który brudził również podbródek bruneta. Nie ciężko było się domyślić, że to krew. Wyciągnęłam ze świstem powietrze, próbując uwolnić swoją rękę z uścisku chłopaka, który nachylił się nade mną. Byłam zmuszona położyć wolną rękę na jego klatce piersiowej, by ograniczyć tą bliskość, jeżeli można to tak nazwać.
- Ty jesteś następna - to on był tym głosem. Ostatnie, co pamiętam, to ogromny ból w okolicach gardła.

Obudziłam się z krzykiem i oblana potem. Moje serce biło jak oszalałe. Przeczesałam włosy palcami, a kolana przyciągnęłam do klatki piersiowej. Zerknęłam na zegarek. Czwarta pięćdziesiąt osiem. Na dworze jeszcze było ciemno.
Ten sen był taki realistyczny. Odruchowo moja ręka powędrowała do szyi by sprawdzić, czy aby na pewno wszystko ze mną jest w porządku. Co to do cholery było? Nigdy wcześniej nie miałam takiego koszmaru.


Nigdy wcześniej nie miałam żadnego koszmaru.

Zmrużyłam oczy, kiedy w pokoju zapaliło się światło.
- Wszystko w porządku, Ann? - Louis usiadł koło mnie na łóżku i przyciągnął do swojej klatki piersiowej. - Usłyszałem krzyki
Na twarzy mojego brata wyraźnie było widać zmartwienie. Uwielbiałam tego troskliwego i opiekuńczego Lou.
- To tylko koszmar, nic wielkiego - wysiliłam się na uśmiech. W rzeczywistości było zupełnie inaczej. Mimo że wcześniejsze wydarzenie wydawało mi się być nierealne, moje ciało trzęsło się na samo wspomnienie. Miałam wyrzuty sumienia, że nie zadzwoniłam na policję, a powinnam, prawda? Powinnam była to zrobić, ale człowiek w szoku nie myśli logicznie. Przetarłam spoconą twarz dłonią. Nie ma mowy, żebym teraz ponownie zasnęła.
- Koszmar? Śniło ci się...uhh...no wiesz? - Louis starał się nie przywoływać tego wspomnienia, ale było za późno. Lekko pokiwałam głową na znak zgody i wypuściłam powietrze z płuc.
- Ale to trochę odbiegało od tego, co widziałam
- Co masz na myśli? - brunet zmarszył brwi. Dziwnie się będę czuła opowiadając mu o śnie, który dzieliłam z jednym z jego przyjaciół. A raczej koszmarze. Założyłam kosmyk włosów za ucho i usiadłam po turecku.
- Biegłam przez ten las i uhh...widziałam tego martwego mężczyznę - na samą wzmiankę o zwłokach przeszedł mnie dreszcz. - Podchodził do mnie, więc uciekłam w przeciwną stronę. I wtedy wpadłam na Harry'ego - poczułam napinające się mięśnie Louisa, kiedy wspomniałam o jego przyjacielu. - Chciałam wyjść z tego lasu, a on złapał mnie za nadgarstek. I wtedy j-ja zauważyłam krew. Spływała mu z ust i brudziła koszulkę. Powiedział, ż-że będę następna
Kurczowo trzymałam się bluzki mojego brata, próbując powstrzymać łzy. Louis był zdenerwowany, czułam to.
- Czy...oprócz martwego ciała widziałaś coś jeszcze? Coś, co też miało miejsce w twoim koszmarze?
Nie wiedziałam co dokładnie miał na myśli, ale nie widziałam niczego więcej oprócz tego potwornego widoku rozszarpanego gardła, więc pokręciłam głową.
- Dobrze - szepnął bardziej do siebie niż do mnie, a po kilku sekundach poczułam, jak kołysał delikatnie naszymi ciałami. - Śpij, będę tutaj - Louis złożył pocałunek na mojej głowie, a ja zamknęłam swoje powieki.


Perrie's POV

Dochodziła godzina piętnasta, więc ja i Harry siedzieliśmy w mieszkaniu Zayna, jak zawsze. Nerwowo stukałam paznokciami o stół. Miałam ogromne wyrzuty sumienia, że zaprowadziłam Annabelle w tamto miejsce. Ona jest taka krucha, niewtajemniczona w to całe bagno. Z drugiej strony skąd miałam wiedzieć, że Styles urządzi sobie tam bufet i popijawę? Spojrzałam na chłopaka, który siedział po drugiej stronie stołu z założonymi na piersi rękoma i wpatrywał się w drewnianą powłokę. Milczał.
- Nie czujesz się z tym źle? - zapytałam. Nie wiem dlatego to zrobiłam. Harry nigdy nie miał wyrzutów sumienia. Czuł się dobrze ze wszystkim co robił. Nie ważne czy to było dobre czy złe.
Nie otrzymałam od niego odpowiedzi, nawet nie poruszył się. Westchnęłam ze zrezygnowania.

Zayn siedział w kuchni, napełniając szklanki szkarłatną cieczą, które postawił przed naszymi nosami. Podziękowałam mu krótkim pocałunkiem.
- Idźcie obściskiwać się gdzieś indziej. Nie mam zamiaru tego oglądać - Harry fuknął. Obydwoje go zignorowaliśmy, takiego typu uwagi nie są dla nas nowością. Świadczy to jedynie o tym, że jednak nie przejął się zbytnio sytuacją z wczorajszego wieczoru, skoro miał humor na docinki. Jednym duszkiem opróżniłam zawartość swojej szklanki a krew, która była dostarczona mojemu martwemy organizmowi spowodowała, że moje oczy na kilka sekund zmieniły kolor na czerwony. Harry nie tknął swojego jedzenia.
- Nie chcesz? - zapytałam go, wskazując palcem na szklankę i nim zdążył odpowiedzieć, wypiłam również życiodajny płyn z jego naczynia.
- Hey! - zmarszczył brwi z poirytowania. Chyba chciał coś jeszcze dodać, ale z tego zrezygnował. Zaśmiałam się, oblizując usta. Pyszności.

Jednak wszystko działo się tak szybko. Do mieszkania Zayna wparował Louis. Z początku myśleliśmy, że ma jakieś informacje na temat Jasona, jednakże przekonaliśmy się o naszej pomyłce w momencie, kiedy pięść Tomlinsona spotkała się ze szczęką Stylesa. Otworzyłam usta ze zdziwienia. Harry otarł wierzchem dłoni krew, która różni się od ludzkiej tym, że jest gęstsza i bordowa. Spływała mu z rozciętej wargi, lecz bardzo szybko się zagoiła. Jest to jeden z plusów naszej rasy.
- O co ci kurwa chodzi?! - wkurzony Styles nigdy nie wróżył niczego dobrego. Był jak granat. Zrobisz coś nie tak, a wybucha. Rzucił się na Louisa, przez co przygniótł go do podłogi i wymierzał ciosy w twarz z wampirzą szybkością. Tomlinson odepchnął bruneta od siebie, a ten uderzył o ścianę.
- Przez ciebie Ann nie mogła zasnąć. Coś ty jej powiedział?!
- Ja? Ja nic nie powiedziałem! - odparł podnosząc się z ziemi. Louis znalazł się przy nim w błyskawicznym tempie i złapał za szyję.
- Jak to nic?! Śniłeś jej się cały we krwi! - wymierzył zielonookiemu kolejny cios w twarz. Skrzywiłam się, kiedy usłyszałam odgłos łamiącej się kości. Ktoś tu będzie musiał nastawić sobie nos.
- Dlaczego do mnie masz o to pretensje? To Perrie z nią wyszła, nie ja! - Harry odepchnął go od siebie, a Lou odwrócił się w moją stronę.
- Nie mam zamiaru uderzyć dziewczyny, ale wiedz, że jestem na Ciebie tak samo wściekły jak na Harry'ego - warknął. Zayn stanął przede mną, zasłaniając mnie tym samym swoim ciałem.
- Daj sobie z tym spokój. Annabelle musi być twarda. W końcu kiedyś pozna prawdę. A jeżeli Harry mówi, że nic nie powiedział, to tak jest - mulat z nas wszystkich zachowywał się najspokojniej, ale też czułam złość bijącą od niego. Nie dziwiłam mu się.

Louis na moment się zamyślił, po czym odwrócił się w stronę Stylesa.
- Może i nic nie powiedziałeś, ale wiem, co zrobiłeś. Sterowałeś jej snem, ty draniu! - brunet po raz kolejny próbował rzucić się na chłopaka, ale Zayn w porę złapał go za ramiona. Bądź co bądź, jest od Louisa silniejszy.
- Ciebie chyba do reszty pojebało! Na chuja miałbym sterować jej snem? Dość, że widziała trupa, nie potrzebne mi są jej domysły, że jestem wampirem!

Stałam cicho z boku. Nie chciałam się wtrącać w rozmowę, bo jeszcze i mnie by się oberwało. Wiem, że żaden z nich nie zraniłby mnie fizycznie, ale natomiast psychicznie owszem.
- Dobra, stary, przepraszam, okay? Dobrze wiesz, że jestem wyczulony, jeżeli chodzi o Ann. To moja młodsza siostra - Louis pociągnął za swoje włosy i wypuścił powietrze z frustracją.
- Wiesz co? W dupie mam twoje przeprosiny. Za wszystko co się dzieje obwiniasz mnie! Powiem ci jedno. Mogłem wczoraj pożywić się na Annabelle, bo wciąż byłem głody, a poza tym ona przypomina mi moje człowieczeństwo i nienawidzę tego. Ale zamiast ją skrzywdzić odprowadziłem ją bezpiecznie do domu. Tylko po co, skoro i tak wszystko idzie na mnie? Wypchajcie się wszyscy, nie liczcie na moją pomoc

Nim ktokolwiek zdążył się odezwać, Harry'ego już nie było. Zniknął i nikt nie wiedział gdzie mógłby się zaszyć.

Jeżeli to nie Harry sterował snem Annabelle, to kto?

Ann's POV

Drogi Pamiętniku!
W sumie, to nie wiem dlaczego ciągle zaczynam te wpisy od starego i oklepanego powitania. Przecież i tak tego nie przeczytasz.
Wiem, że zapisywałam te puste strony bardzo rzadko, opisywałam jedynie te bardzo ważne momenty, a ostatnimi czasy piszę coraz częściej, ale to tylko dlatego, że od jakiegoś czasu dużo rzeczy dzieje się w moim życiu.
Aktualnie jest połowa sierpnia, a co za tym idzie? Zostały tylko 2 tygodnie wolności. Witaj szkoło. Denerwują mnie reklamy. Od tygodnia przypominają o powrocie do więzienia, ale mniejsza o to, w tym momencie niepotrzebnie brudzę atramentem te piękne strony.
Chciałam napisać tu o swoim koszmarze i wydarzeniu z poprzedniej nocy, ale uznałam, że nie jest to coś, o czym chciałabym pamiętać, także oszczędzę i Tobie tego potwornego opisu.
Louis ostatnimi czasy zachowuje się dziwnie. Wydaje mi się, że bardziej mnie pilnuje i dba o mnie. To nie tak, że narzekam, ale nie jestem do tego przyzwyczajona. To mój brat, kocham go, ale miło byłoby wiedzieć co się dzieje również w jego życiu.
Jego przyjaciele też wydają się być w porządku, tylko jednego z nich nie mogę rozgryźć, ale to jest temat na osobny wpis, za dużo pisania. Mogę powiedzieć jedynie tyle, że jest dla mnie jak zagadka. Bardzo atrakcyjna zagadka.
Dobra, nie wierzę, że to napisałam.
Ta notka jest bardzo chaotyczna, przepraszam, ale wciąż nie mogę się otrząsnąć. Kurczę, nie umiem omijać tego tematu, bo w pewnym sensie chciałam o tym napisać, ale chyba jednak nie jestem gotowa, aby to przelać na papier. Muszę poskładać myśli.


Rada na przyszłość: pomyśl o czym chcesz napisać, bo potem piszesz o wszystkim tylko nie o tym co trzeba. Szkoda tych ostatnich stron, które mogłabyś zapisać pięknymi wspomnieniami, a nie opisami zombie.

Ps. Tak, wiem, piszę sama do siebie w trzeciej osobie.

Twoja Ann.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz