Kolejny rozdział za...

Nowe rozdziały w każdy czwartek o godz. 18:00!
Nie przegap dalszych losów Annebelle w tym mrocznym świecie.

poniedziałek, 4 września 2017

Rozdział 3



Z westchnieniem zamknęłam za sobą drzwi i rzuciłam się na swoje łóżko. Ciągle czułam jego uścisk na nadgarstku. Nie był on mocny, ale stanowczy. Szczerze? Spodziewałam się czegoś innego. Czy te cztery lata kłamstwa były warte mojego zejścia na dół? Zdecydowanie nie. Zrobiłam to tylko i wyłącznie po to, aby zrobić bratu na złość. No i z ciekawości. Błagałam Louisa o wspólne wyjście, kłóciłam się z nim, zadręczałam się przez ten ostatni czas myślą, że być może się mnie wstydzi tylko po to, aby wstać z cholernego łóżka i ujrzeć trójkę niczym nie wyróżniających się chłopaków? Generalnie to czwórkę, wliczając w to Nialla. Jego polubiłam najbardziej, być może dlatego, że spędziłam z nim najwięcej czasu z nich wszystkich. Liam, który stał obok mojego brata również wyglądał na sympatycznego. Myślę, że on i blondyn są najspokojniejsi z całej paczki. Chociaż, jak mówią, pozory mylą. W następnej kolejności jest Zayn, którego, tak samo jak Nialla, poznałam wcześniej. Jego wygląd idealnie odzwierciedla charakter. Dupek. Już wiem, kogo mam unikać. Z tym nie chcę mieć nic wspólnego. Ostatni jest Harry, który zamilkł, gdy tylko weszłam do salonu. Nie wiem, jak powinnam się z tym czuć. Wyglądem przypomina Zayna. Jedyne, co do tego nie pasuje, to oczy. Oczy mulata są brązowe, ciemne, jakby ogarnął je mrok. Natomiast oczy Harry'ego...one były zielone. Zielony od zawsze kojarzył mi się ze spokojem. Możliwe, że poniekąd to prawda. Nie odezwał się ani słowem podczas mojej obecności w tym samym pokoju. Jedno wiem, że jest pewny siebie. Wyczułam to wtedy, gdy przedstawiał mi swoje imię. Zamknął mój nadgarstek w uścisku, ale jak już wspomniałam, nie był on mocny na tyle, aby mnie skrzywdzić. I kiedy wypowiedział swoje imię, na jego twarzy nie pojawił się żaden cień uśmiechu ani czegokolwiek. Jedyne, co się zmieniało, to kształt jego ust, gdy powoli wypowiadał "Harry". Przeszły mnie dreszcze, gdy miejsce, w którym trzymał mnie za rękę zrobiło się wręcz lodowate, jakbym co najmniej trzymała ją w zamrażalniku. To był pierwszy raz, kiedy to ja straciłam pewność siebie, jakby wyssał ją ze mnie wraz z momentem, kiedy uderzyłam swoim ciałem o jego tors. To i tak było lepsze niż to, jak sobie wyobrażałam pierwsze spotkanie ze znajomymi Louisa. A teraz? A teraz siedzę po turecku na swoim łóżku bawiąc się rogiem mojej ulubionej poduszki. W takich momentach chciałabym mieć kogoś na wzór przyjaciółki, aby móc zwierzyć się z każdej, nawet najmniejszej rzeczy, która mnie trapi. Do tej pory kumulowałam wszystko w sobie. Taką moją przyjaciółką był mój pamiętnik, lecz to za mało. Ta mała kupka zapisanych stron nie da ci żadnej porady, nie pocieszy, nie rozbawi do łez, chyba, że sam na marginesie napiszesz sobie parę pokrzepiających słów. Schyliłam się pod łóżko i wyciągnęłam z niego karton, do którego schowałam swój pamiętnik. Otworzyłam go na pierwszej stronie. To już nie boli. Do pewnego momentu otwieranie tej prywatnej książki przyprawiało mnie o łzy. Wiedziałam, że kiedy ją otworzę, notka o rozwodzie rodziców będzie pierwszą rzeczą, jaką zobaczę. Teraz swobodnie mogę rozpocząć brudzenie kremowych stron atramentem od pióra. I tak jak inne nastolatki zwierzają się swoim przyjaciółkom, ja przelałam swoje myśli na papier.

Louis' POV:

Po tym jak Ann wróciła do pokoju, wszystkie oczy skierowały się na mnie, a Zayn wybuchnął śmiechem. Liam uniósł brwi. Natomiast Harry stał tak jak stał, tylko, że tym razem na jego twarzy widniał szeroki uśmiech. Razem z mulatem mieli dzisiaj dobry humor. Aż za dobry.
- Zgłodniałem - zielonooki przeczesał swoje włosy spoglądając na schody.
- Nawet o tym nie myśl - warknąłem. Podszedłem do niego.
- A dlaczego by nie? Wiesz, jak ona intensywnie pachnie? Aż zgłodniałem
- Przysięgam, że jeżeli coś jej zrobisz, nie przeżyjesz - zacisnąłem pięść na jego t-shircie.
- Teoretycznie jestem martwy - zaśmiał się, na co Zayn mu zawtórował. - Zapominasz, że jestem starszy i silniejszy od ciebie - oczy Harry'ego przybrały odcień ciemnej zieleni co oznacza, że się zdenerwował. - Oraz szybszy. Ty zyskujesz moce tylko wtedy, gdy się przemienisz, psinko - tym razem mulat wybuchnął takim śmiechem, że spokojnie mógł obudzić cały Londyn.
- Zostaw ją w spokoju - wycedziłem przez zęby. - Nie dostaniesz jej
- Och, czyżby? - Harry uniósł brwi, a kąciki jego ust ponownie wygięły się w uśmiechu. Wyminął mnie i stanął na pierwszym stopniu schodów. - Jeszcze tylko dziewięć stopni - prowokował mnie, to było oczywiste.
- Liam - odezwałem się do przyjaciela, gdy brunet wspiął się o kolejny stopień.
- Stary, on blefuje - skrzyżował ręce na piersi.
- Ty chyba sobie żartujesz? Rozumiem, gdyby to był Zayn, ale nie on! - wrzasnąłem i wskazałem na Harry'ego, który był już na czwartym schodku.
- Dobrze wiesz, że jako jedyny z was umiem czytać w myślach i gwarantuję ci, że zatapianie kłów w szyi Bell nie jest rzeczą, o której w tej chwili myśli Harry - Liam westchnął i usiadł na krześle. Uspokoiłem się słysząc słowa przyjaciela i odwróciłem się do zielonookiego plecami, który wyszeptał:
- Przekąska idzie - zaśmiał się pod nosem w dalszym ciągu pozostając w połowie schodów. Emocje znowu zaczęły we mnie buzować. Odwróciłem się z powrotem do Harry'ego z zamiarem grożenia mu, lecz na samym szczycie schodów pojawiła się Ann...


Ann's POV:

Krzyki. To jest to, co słyszałam przez cały czas. Nie mogłam się skupić na niczym innym, jak nad ich głosami. Tak bardzo nie chciałam schodzić na dół. Nie wtedy, kiedy wszyscy będą ponownie świdrować mnie wzrokiem. Ale nie mogłam tego znieść ani chwili dłużej. Fuknęłam i zsunęłam się z łóżka odtrącając ręką wszystkie szkice, które leżały wokół mnie. Z frustracji szarpnęłam za klamkę i krokiem słonia (żeby słyszeli, że nadchodzę) podeszłam do schodów. Parę stopni niżej stał Harry, odwrócony do mnie plecami. Co on robił w połowie schodów? Odchrząknęłam i wyminęłam chłopaka. Oparłam ręce na biodrach i spojrzałam na wszystkich. Zagryzłam nerwowo wargę.
- Czy moglibyście, proszę, przestać kłócić się jak dzieci? - wyrzuciłam dłonie w powietrze. Zayn rozłożył swoje ręce na oparciu kanapy i zaśmiał się pod nosem. - Zwłaszcza ty - wskazałam na Louisa - I ty - oraz na Harry'ego, który opierał się o ścianę i milczał, znowu. - Przez was nie mogę się na niczym skupić - fuknęłam.
- Nie denerwuj się - spojrzałam na mulata.
- Jesteś kretynem - odparłam, wzdychając. Tym razem zielonooki zaśmiał się schodząc wolnym krokiem w dół do salonu. Szczerze mowiąc, nie spodziewałam się od niego jakiegokolwiek dźwięku w mojej obecności. Kolejna rzecz, która do niego nie pasuje oprócz oczu - jego śmiech.
- Hey! Rozmawiałaś ze mną zaledwie dwa razy. Co pozwala ci myśleć, że nim jestem?
- Mam dar do rozpoznawania złych i dobrych ludzi - mruknęłam na odczepne. Wyjęłam z chlebaka dwie kromki chleba tostowego i włożyłam je do tostera.
- Obawiam się, że ten dar jest zajęty - zmarszczyłam brwi.
- Huh? Co masz na myśli?
- Powróciłem! - drzwi trzasnęły z wielkim hukiem, a do salonu wszedł jak zwykle uśmiechnięty Niall. - O matko, robisz tosty! - w błyskawicznym tempie znalazł się obok mnie.
- Uh, może tak cześć? - spojrzałam na niego pytająco.
- Och, tak, cześć - wyszczerzył zęby w uśmiechu i otoczył mnie ramieniem. - Co tam słychać?
- Głowa mnie boli. Za dużo myślę - westchnęłam
- Zajmij się czymś, odciągnij swoje myśli od tego, o czymkolwiek myślisz
- Próbowałam, ale ktoś się kłócił - spojrzałam znacząco na Louisa, a blondyn przewrócił oczami.
- Kiedy będą gotowe? - jak na zawołanie tosty wyskoczyły z tostera, wydając przy tym charakterystyczny dźwięk.
- Teraz - wyłożyłam je na talerz i podałam chłopakowi, wyciągając w międzyczasie Nutellę.
- Nie, ja mogę poczekać. Nie jestem głodny, po prostu lubię tosty - skinęłam głową i naszykowałam drugą porcję. Usiadłam na blacie i w błyskawicznym tempie pochłonęłam swoją kolację.
- Ile masz lat, Ann? - zapytał Liam. Podparł swoją głowę na łokciu.
- Siedemnaście
- Mm, świeża krew - mruknął Zayn spoglądając w moją stronę. Szturchnął Harry'ego łokciem.
- Można tak powiedzieć - uśmiechnęłam się. Wszyscy popatrzyli na mnie i zmarszczyli brwi. Po kilku sekundach Niall wybuchnął śmiechem, po czym dołączyłam do niego. Założę się, że patrzyli na nas jak na bandę idiotów. Nie obchodziło mnie to. Otarłam łzy, które spłynęły mi po policzku ze śmiechu. Włożyłam naczynia do zlewu.
- To może ja wrócę do siebie. Nie będę wam przeszkadzać - odparłam i podreptałam w stronę swojego pokoju.
- Nie, zostań. Harry chciał cię bliżej poznać - Zayn poklepał miejsce na kanapie między nim a chłopakiem.
- Nie chce jej poznawać - brunet warknął. Wstał gwałtownie z sofy i udał się w stronę wyjścia, trzaskając mocno drzwiami.


I choć nie było po mnie tego widać, i choć on nie chciał poznać mnie, to z każdą sekundą, kiedy przebywałam z nim w salonie - ja chciałam poznać jego...

1 komentarz:

  1. Cześc, udało mi się przeczytać Twoje opowiadanie, i bardzo mi się podoba! czekam na kolejny odcinek !
    zapraszam na bloga https://poczatek-wszystkiego.blogspot.com/ może ci się spodoba :)

    OdpowiedzUsuń